Zaczęliśmy Nowy Rok spontanicznie u Górali we Wrocławiu.
Potem też trochę pojeździliśmy: od Niemiec po Warszawę, od morza po góry.
Z tym, że akurat tu plan był ściśle określony.
Borsuk jeszcze samodzielnie nie chodzi, ale szalał już w tym roku na sali zabaw, w piaskownicach, na rowerku, skakał do basenu oraz zaliczył 1 żłobek i 2 przedszkola…
Z czego jedno do bani.
Borsuk używa słów, które są mu absolutnie do szczęścia konieczne: kak (tak), kak-kak (pik- pik czyli odmierzacz czasu w piekarniku), daj, ipad, auto, de-de (kaczka), gua (guma do żucia cudownie rozmażająca się w maminej torebce).
Byliśmy na: urlopie, na turnusie rehabilitacyjnym, na spacerach, na lodach, na wozie i pod nim.
Ojciec przytargał skądś półpasiec, Matka – anginę ropną.
Matka przekroczyła Rubikon i została kobietą po 40stce.
Ze zmarszczkami pod oczami, ale bez frustracji. W związku z tym spełniła swoje marzenie o skończeniu szkolenia z Home Stagingu, więc potem szalała z nowymi pomysłami remontowo-mieszkaniowymi, a Borsuk z Trollem posłusznie je wykonywali: wiercąc dziury w ścianach, stukając młotkiem i skręcając meble (przy czym jeden robił to z ogromnym entuzjazmem, drugi raczej bez).
I akurat to w kolejnym roku się nie zmieni (chociaż Trollowe nastawienie raczej by mogło 😜).
Wręcz przeciwnie.
Zjawisko przybierze na sile.
Przez ten rok spotkaliśmy/poznaliśmy w realu wielu z Was.
Z pozostałymi może też się uda.
Dziękujemy Wam za:
*czas jaki nam poświęcacie na Fb, na greentimie, przekazując darowizny i 1%
* ciepłe słowa, motywacyjne kopy w wiadomym kierunku, rady, podpowiedzi i sugestie
*śmichy-chichy w wirtualu i realu
*a przede wszystkim za dobrą energię, którą w sobie macie.
Mieliśmy w tym roku swoje domowe wzloty i upadki.
Skakaliśmy sobie do gardeł jak bulteriery i wydrapywaliśmy oczy, by potem ogłosić zawieszenie broni.
Jesteśmy przez ten rok poobijani i nadpaleni (fizycznie przez pożar i psychicznie przez ilość rzeczy, które robiliśmy oraz te sytuacje, których doświadczaliśmy).
Ale ten rok nauczył nas, że jak tylko dzieje się źle, stajemy na baczność, spinamy poślady i działamy… RAZEM!
Mimo, że jeszcze chwilę temu wyrwalibyśmy sobie aorty.
Umiemy się śmiać z tego, co jeszcze chwilę temu zwalało nas na dechy i liczyło jak sędzia Popka.
Nokaut?
Nigdy w życiu!
Trzeba się otrzepać, pochować siniaki, posprzątać wyrwane kudły i walczyć dalej.
Na Nowy Rok chcę zdrowia, cierpliwości, miłości, spokojnych nocy i nudnych dni…
Bo atrakcje to my już zapewniać będziemy sobie sami.
W tym roku postanawiam:
* być bardziej asertywna, bo szkoda tracić czas i energię na ludzi, którzy nic nie wnoszą do naszego życia, a tylko je zaśmiecają swoimi frustracjami
* dbać o siebie i rozpieszczać się jak małe dziecko, które do życia potrzebuje nie tylko powietrza
* i zbierać tylko powody do uśmiechu i radości
… bo od umartwiania się było Średniowiecze
I tego nie tylko sobie ale i Wam życzę ❤️
6 komentarzy
jadwiga
31 grudnia 2016 at 00:22I ja Tobie i Wam tego życzę
Najlepszego!
kate
31 grudnia 2016 at 14:59Wzajemnie! 😉
Dori's
31 grudnia 2016 at 00:24amen 😀
kate
31 grudnia 2016 at 14:59;-))))
Helen
31 grudnia 2016 at 10:21I to są cudowne postanowienia Noworoczne:))) Powinno się to opublikować na billboardzie i powielać w milionach egzemplarzach:)))
Wytrwałości, siły, radości i pociechy z Borsuka! Wszystkiego dobrego.
kate
31 grudnia 2016 at 15:01Helen Tobie też samych cudowności i niech one się klonują